Autystka świętsza od papieża? ;)

[Opis zdjęcia: Detal Santa María de Eunate (Hiszpania, Nawarra), niedużej kapliczki romańskiej z XII w., położonej wśród pól i otoczonej wielołukowym krużgankiem, który nadał jej nazwę (Eunate pochodzi z języka baskijskiego i oznacza "sto drzwi"). Zdjęcie przedstawia osiem rozchodzących się promieniście żeber sklepienia, dzielących wielokątny dach świątyni na nierównej wielkości "kliny". Między niektórymi żebrami widzimy ośmio- lub sześciokątne świetliki. Foto: autorka bloga, 2010.]


Mój stosunek do wiary i religii (nie mylić z Kościołem) jest skomplikowany i na pewno nie zamierzam go tu wyjaśniać; wystarczy jedynie powiedzieć, że chodzę na mszę, w dużej mierze za sprawą męża.

Niedawnej niedzieli wśród mszalnych czytań był fragment Ewangelii według św. Mateusza, a w nim taki oto wers:

Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. [Mt, 13, 44]

Och, jakżeż mi się to nie spodobało! No bo jak to tak? Przecież ten skarb należał - a przynajmniej powinien należeć - do właściciela tej roli. On powinien mieć doń prawo, nie zaś ktoś, kto go znalazł i podstępem sobie przywłaszczył. I w ogóle co ten ktoś robił na cudzej roli?

Ewentualnie można było uczciwie poszukać osoby, która ów skarb zakopała. Lub jej krewnych czy innych potomków. Albo - gdyby rzecz miała miejsce dzisiaj - zgłosić jego znalezienie odpowiednim władzom czy też naukowcom, na przykład archeologom.

Na serio to zakładam, że w starożytności w Galilei obowiązywało inne prawo, inaczej bowiem Chrystus nie umieszczałby w przypowieści (o ile ją kiedykolwiek wygłosił) pochwały cwaniactwa. Am I right? Or only autistic? ;P

Komentarze